Co się stało 13 maja na Placu św. Piotra? – Ali Agca i papież Jan Paweł II

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: https://patronite.pl/ToMaszPodcast☕postaw mi kawę: https://suppi.pl/to-masz-podcast🎙️posłuchaj na YT: 0:00 Wstęp3:21 13 maja 1917 i trzecia Tajemnica Fatimska13:51 Wigilia 13 maja 1981 r.25:04 Przypadki czy determinizm?30:45 Plac św. Piotra, 13 maja 1981 r. 17:1751:22 Anielskie Dziecię, które ocaliło papieża55:28 Habemus assassinum1:08:57 Allelluja, papież żyje!- - -Był pogodny, ciepły dzień 13 maja 1981. Papież odkrytym papamobile wyjechał w tłum pielgrzymów zgromadzonych na Placu św. Piotra. Błogosławił im, ściskał ich dłonie. Około godziny 17:17 zatrzymał się, by wziąć w ramiona osiemnastomiesięczną Sarę Bartoli. Papież złożył jej na czole znak krzyża, a następnie się nachylił, aby oddać ją w ręce matki.Wtedy huknęło. Chmara wystraszonym gołębi poderwała się z głośnym trzepotem w niebo. A papież osunął się w ramiona Stanisława Dziwisza.Jego śnieżnobiałą szatę zaczęła barwić powiększająca się szkarłatna plama.– Jestem Chrystusem wiekuistym – ogłosił w styczniu 2010 roku Ali Agca.Niespełna 30 lat wcześniej, 13 maja 1981 roku, stojąc na Placu Św. Piotra w Watykanie, z odległości 3 metrów mierzył w papieża Jana Pawła II.Ali Agca mierzył w głowę. A strzelcem był wyborowym.Co się więc stało, że chybił? Spanikował? W ostatnich chwili się rozmyślił? Czy też może Boża Opatrzność pociągnęła go za ramię?Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt dużym spoilerem, ale Ali Agca spudłował, a przynajmniej strzał nie był wystarczająco celny i papież ocalał.Chyba że znowu: Strzał był celny, ale ktoś lub coś kierowało kulą tak, „aby nie poczyniła nieodwracalnych szkód”. Tak twierdził Prof. Francesco Crucitti, który kierował zespołem operującym papieża. Jego zdaniem kula „poruszała się zygzakiem, omijając ważne organy” .A pewien hiszpański geofizyk o nazwisku prof. M. Linarez, ustalić miał nawet, że atak na papieża nastąpił o tej samej porze, co objawienie Matki Bożej dzieciom w Fatimie!

Om Podcasten

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie. A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych. Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią. Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie. Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj