Młodociane bestie i masakra w rodzinie
Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: https://patronite.pl/ToMaszPodcast☕postaw mi kawę: https://suppi.pl/to-masz-podcast▶️ wejdź na YouTube i daj suba!https://www.youtube.com/@tomaszpodcastTa historia była wówczas głośna.Włamanie do mieszkania w środku nocy. Najprawdopodobniej przez uchylone okno balkonowe. Dwie ofiary i cudem ocalały dzieciak. Właściwie nastolatek. Piętnastoletni Grzesiu Flisak, który po napadzie dzwonił na komisariat policji.Chłopak był roztrzęsiony. Widział sprawców. I chyba to on ich spłoszył, bo na jego widok uciekli przez balkon. Niczego nie zdążyli wtedy też ukraść.W niecałe pół godziny po telefonie na policję w mieszkaniu pojawił się pierwszy patrol, zaraz po nim prokurator, komisarz Bagieta i koronerka Marta Maweta.Jej zadaniem było stwierdzenie zgonu i pierwsze oględziny na miejscu zdarzenia. Jeśli istniało prawdopodobieństwo udziału osób trzecich, wzywała za zgoda prokuratora zakład medycyny sądowej, aby wykonać szczegółową sekcję.Funkcja ta, na wzór anglosaskiego koronera, została wprowadzona w Lachnie pod koniec 2006 roku eksperymentalnie. W ogromnym skrócie: Pojawiły się jakieś pieniądze z Unii Europejskiej na innowacje, burmistrz Lachna uznał, że warto spróbować i tak pani Marta Maweta dołączyła do zespołu śledczych.Bezsprzecznie uznała, choć każdy to już stwierdził, że udział osób trzecich w tej zbrodni był oczywisty. Państwo Flisak leżeli na wersalce w dużym [slash] gościnnym pokoju, w niegdyś białej pościeli, która teraz przesiąknięta była gęstym, nieco zakrzepniętym karmazynem. Sekcja wykazała później, że ran kłutych mieli w sumie nieco ponad trzydzieści. Ojciec kilka więcej niż matka.Narzędzia zbrodni na miejscu nie znaleziono. Firanki przy drzwiach balkonowych poplamione były szkarłatem. Podobnie jak klamka. Drzwi były otwarte. Otwarte też było okno, którym bandyci dostali się do środka.Włam nie był zbyt skomplikowany, bo mieszkanie znajdowało się na parterze.Z klamki, ani z innych przedmiotów, nie udało się ściągnąć odcisków palców. Sprawcy mieli najprawdopodobniej rękawiczki.W tamtym czasie nocnych włamań do mieszkań było całkiem sporo – w mieście grasowała jakaś szajka włamywaczy. Ale pierwszy raz napad na mieszkanie skończył się tak bestialsko.